Skip to content

Za tęczowym mostem
We śnie – znów było tak, jak we śnie,
czyli - jak było zawsze, tylko przedtem.
Nasz spaniel biegał po zielonych łąkach
i uciekały przed nim hurmem
motyle i koniki polne,
a długie uszy powiewały mu nad głową,
jak skrzydła u wielkiego ptaka,
co nie da rady
wzbić się nad ziemię wyżej…wyżej…
I usłyszałam gdzieś w pobliżu
powolny szmer i chlupot wody.
„Co to, no - co to?” – zadały mi pytanie
brązowe oczy mego psa.
To ruczaj – rzekłam.
„Chcę do ruczaju, do ruczaju!” –
krzyknęły do mnie jego myśli
i pies zanurzył wszystkie łapy
w tej dziwnej, biegającej wodzie.
Czujka – już jedna łapa w górze
i - długa chwila zamyślenia.
Gotowość do zapolowania
na wszystko, co się poruszało
w leniwym, płytkim nurcie rzeczki,
biegnącej w jedną tylko stronę.
„Na łąki - biegać chcę, na słońce!”
Znowu te myśli z psich brązowych oczu
i - gdzieś pobiegła sunia w świat,
po łąkach, żwirkach i kamykach,
po śniegach, lodach – za horyzont,
gdzie już nie mogłam jej dosięgnąć
nawet we śnie…
 
Marta  Mollendo Pilszczek
 
 
gafiiz
psota zwiz
 
eurekaiz tosiekizn
Ch. Pl, Cz, Sk.EUREKA Izomer IntCh. MOON SILVER OVER IZOMER Capra